OLK s3e3

W poprzednim odcinku: Po wyrównanej walce z Tametomo, zespół Ayame utrzymał wywalczone w pierwszym spotkaniu prowadzenie. Przez braki kadrowe, ekipy z Wielkopolski i Małopolski chwyciły się nowych zapisów regulaminu, by poprzerzucać zawodników między swoimi zespołami, by wystawić idealną drużynę. Zaś drużyny z Umemi i Gengetsu uznały, że jeden punkt więcej niż ostatnio to też jest postęp. Teraz minęły ponad trzy miesiące i znów trzeba było stanąć do ligowych zmagań. Lecz nikt z nich nie wiedział co ich czeka…

… poza nami, naturalnie. Nami i garstką osób z Krakowa, która nas odwiedziła jakiś czas wcześniej. Bo trzecie spotkanie Ogólnopolskiej Ligi Kyudo 2024 zostało pierwszym w historii spotkaniem rozegranym w Katowicach, na sali na której na co dzień ćwiczymy (w sensie, raz w tygodniu), więc teoretycznie mogliśmy perfekcyjnie położenie każdego mato, każdej linii, każdego kąta skrętu itp. Ale ostatecznie i naszą ekipę udało się ciut zaskoczyć, choć bardziej w części warsztatowej. Może jednak opowiemy historię po kolei. Rzecz zaczęła się dziać w okolicach pierwszego spotkania ligowego, kiedy skierowano do nas zapytanie czy nie podjęlibyśmy się organizacji jednego ze spotkań. Po przedstawieniu pełnej listy przeszkód, głównie związanych z architekturą naszej sali, tj. rzeczy, które trudno będzie przeskoczyć. Jednak zapadł werdykt, że mała sala nie przeszkadza. I minęło kilka miesięcy, przyszedł weekend 15 i 16 czerwca i zjechali nam się przedstawiciele klubów z całej Polski.

Sobota była dniem warsztatowym. Zaczął się od rozliczenia się z przeszłością, które przybrało formę rozdania dyplomów za egzaminy zdawane w formie wideo w zeszłym roku – przyszło nam trochę na te dyplomy czekać. Oraz jednego dyplomu za egzamin zdany podczas seminarium w Nagoi na początku tego roku. Jest to dyplom o tyle warty wspomnienia, że figuruje na nim stopień yondan [czwarty dan] , a zapracowała na niego Marta Kotecka. I żeby od razu pokazać czwartodanowy poziom, została poproszona… nie, nie o wykonanie yawatashi, matosharei czy innej sztuki strzeleckiej. O ocenianie razem z prowadzącym warsztaty Andrzejem kolejnych przejść taihaiu [w uproszczeniu: podstawowa ceremonia strzelecka] . Skoro zaś są osoby oceniające, to muszą być i osoby robiące ten taihai.

Nie mamy dużej sali. Przepisowe 28 metrów się zmieści i niewiele więcej. Na wszelkie manewry zostają jakieś 3 metry. Shai [linia z której się strzela] od honzy [linia oczekiwania] powinno dzielić 1,8 m, może 2. A jeszcze trzeba wejść i wyjść. Wejście mamy rozpracowane, wchodzimy przez schowek na sprzęt. Z wyjściem bywało gorzej. Ale oto przyszło rozwiązanie – wyjście awaryjne, prowadzące prosto na podwórze! Pogoda była ładna, to i tam można było ludzi wypuścić, rzucając im jakiś koc pod nogi, co by nie trzeba było w tabi [„skarpety” z jednym palcem] deptać po kostce brukowej. Plan idealny, czyż nie? No, nie. Bo już omae [osoba prowadząca grupę] pierwszej grupy zdał sobie sprawę (być może w momencie, gdy ruszył w stronę ściany), że wyjście znajduje się na ścianie gdzieś za łucznikiem na drugiej pozycji. Tradycyjnie omae musi pójść kawałek do przodu, potem zwrot w prawo i prosto do wyjścia. Tu trzeba było pójść krok do przodu, zwrot w prawo, przejść przez honzę pod kątem prostym, zakręcić na wyjście, dojść do wyjścia, wykręcić się o 180 stopni do ukłonu i najlepiej wyjść też pod kątem prostym do drzwi. Mając najwyżej metr między ścianą a honzą. Czwarty strzelec dodatkowo musiał ominąć następną grupę oczekującą na swoją kolej. To nie koniec zabawy, bo w pewnym momencie uznano, że to trochę trudna sytuacja, więc wydano rozporządzenie, że kolejna grupa ma zacząć ustawiać się od drugiego mato [tarcza] , w ten sposób omae będzie mniej więcej na poziomie drzwi… Niby ładnie, jednak poprzednia grupa była już ustawiona od pierwszego, co narzucało trochę problemów ochi [ostatnia osoba w grupie] , jeżeli nie zda sobie sprawy z tego co się właściwie zadziało.

Z tego można by wyciągnąć dwie myśli. Pierwsza jest o istotności kuraidori, czyli sprawdzenia przestrzeni w której będzie się działać, przedreptania całej trasy, na której będzie się wykonywać taihai, bo a nuż trafi się jakaś niespodzianka, jak drzwi w innym miejscu. Albo kosz wystający na tyle w głąb sali, że można o niego zahaczyć łukiem podczas strzelania. Nie da się zrobić kuraidori? To trzeba podejść do taihaiu z gotowością do improwizowania, a nie z pamięci odtwarzać procedurę własnego dojo. Ale jest też druga myśl: nie zawsze ma się to idealne dojo. A jak się nie ma idealnego dojo, to najlepszym dojo jest to, które się ma. Koniec morałów!

Gdy taihai się zakończył (dla porządku dodajmy, że Marta też miała możliwość strzelić), Andrzej w kilku słowach podsumował jakie problemy zobaczył, a potem zmierzyliśmy się z pytaniem o cel praktykowania kyudo, które może trafiać się na egzaminie. Porównaliśmy japońską wersję z oficjalnym tłumaczeniem na angielski, gdzieś po drodze okazało się, że właściwie zmieścimy się w części socjalnej naszej hali, gdzie można się rozsiąść wygodniej niż na samej sali ćwiczeniowej, a do tego przywieźli pizzę, którą trzeba było czasowo umiejscowić na stolikach między słuchaczami wykładu. A wiadomo, pizza pachnie, wykładów trudno się słucha o głodzie. Przerwa! Oczywiście, wykład został najpierw właściwie zakończony.

Po przerwie strzelanie! Naprawdę sporo strzelania, więcej niż na wcześniejszych spotkaniach przedligowych. Z jednym lub dwoma stanowiskami pod specjalnym nadzorem instruktorskim. Mimo ciasnoty czy zbyt mocnego wystawania grupy oczekującej za shai, nikt nikogo nie postrzelił. Czyli nabyte przez nas tuż przed zawodami umiejętności radzenia sobie z ranami od strzał okazały się niepotrzebne. I bardzo dobrze.

Tyle z tej części edukacyjnej, pora na zawody… ok, to nie do końca prawda, po części edukacyjnej nastąpiła część walna (tj. walne zebranie Polskiego Stowarzyszenia Kyudo), z którym pomieściliśmy się w cześci socjalnej sali, wystając tylko kawałek do internetów, by można było uczestniczyć zdalnie. Ale opis tej jest częścią usługi premium zwanej PSK, dostaną ją osoby opłacające składkę, albo po prostu zapisane do PSK.

Zatem wprost do turnieju! Tym razem wystartowało siedem drużyn, zabrakło jednej z drużyn poznańskich. Której? To ustalono po dokładnych wyliczeniach, tj. po sprawdzeniu która ma więcej punktów, by nie traciła teraz przez nieobecność. Co oznaczało start Tengukai Imo. Podobny był charakter dylematu jaki stanął przed ekipą z Krakowa. Mieli wystarczająco dużo zawodników na dwie drużyny, ale skoro nie muszą trzymać się układu z pierwszej rundy, czy nie lepiej dać najlepszych zawodników do drużyny, która i tak prowadzi? W końcu w poprzednim spotkaniu drużyna Suiren Kalafiory nie brała udziału, a stratę jednego spotkania może być trudno odrobić, więc lepiej od razu nastawić się na nabijanie punktów przez Brukselki. A ty to potem weź i wpisz w tabelki, by każdemu się wszystkie punkty dobrze liczyły…

Przejdźmy od razu do końcowych wyników. Wygrała ekipa Tametomo, zdobywając 41 punktów, na drugim miejscu Ayame z 24 punktami, a na trzecim Suiren Brukselki z 23 punktami. Czyli teraz zamiast czteropunktowej przewagi dla Ayame, jest trzynastopunktowa przewaga dla Tametomo.

Łącznie zdobyto 155 punktów, o 3 więcej niż na poprzednim. Jest postęp! Wychodziłoby z tego średnio 36,9% skuteczności. Mediana to 32,5%.

Najskuteczniejszym zawodnikiem tej rundy okazał się, niespodzianka, Bogdan z Tametomo, uzyskując 17 na 20 punktów. A skoro ma 17 punktów, to automatycznie oznacza, że trafił przynajmniej dwa kaichu [trafienie cztery razy na cztery strzały] . Doprecyzujmy: dokładnie dwa. Kaichu było w tym spotkaniu pięć, po jednym ustrzelili jeszcze Krzysztof z Tametomo, Marta z Tengukai Imo i Paweł z Suiren Kalafiorów.

Wracając do skuteczności zawodników, na drugim miejscu jest Krzysztof z 14 trafieniami, na trzecim Michał z Suiren Brukselek (14) i Tomek K. z Ayame (11). Kolejna na liście, z 10 trafieniami, jest Ania – która jest ostatnią osobą z Tametomo jeszcze nie wymienioną na tej liście. Czyli w TOP5 mamy cały skład z Mysiadła. Dodajmy do tej listy jeszcze Martę z Tengukai, która co prawda zdobyła tylko 5 punktów, ale oddała tylko 8 strzałów, co procentowo (62,5%) stawia ją na trzecim miejscu.

Z dwudziestu dwóch zawodników, osiem osób nie miało żadnej rundy bez trafienia. Jeżeli policzyć strzelającą tylko dwie rundy Martę, to dziewięć. Z tych ośmiu osób, dwie w każdej rundzie trafiły przynajmniej dwoma strzałami. Z tych dwóch, jedna osoba w każdej rundzie trafiła przynajmniej trzema strzałami ­– ciekawe kto to? Ale dla porządku, cała ekipa Tametomo została wymieniona w tym paragrafie.

Koniec z tym wychwalaniem snajperów! Pora docenić osoby konsekwentne, które jak się zadeklarowały wziąć udział w zawodach, to biorą udział w zawodach. Czyli popatrzmy na indywidualne statystyki osób, które na każdym spotkaniu strzeliły chociaż raz. Takich osób jest czternaście z trzydziestu trzech. Wśród nich najskuteczniej punkty zdobywa Tomek K. z Ayame (51,67%), na drugim miejscu Maks, także z Ayame (48,33%), na trzecim wspólnie Tomek B. z Ayame i Hubert z Suiren (po 38,33%). A co powiecie na kategorię osób, które strzelały na każdym spotkaniu, ale też na każdym kolejnym zdobyły więcej punktów niż poprzednio? Czyli nie dość, że konsekwentnie, to jeszcze wyciągają wnioski! Wrzućmy to w Excela, załóżmy odpowiednie filtry… zostały dwie takie osoby. Może darujmy sobie aż tak abstrakcyjne kategorie.

W tej chwili sumaryczne wyniki są zaskakująco pełne remisów. Gdyby to był dotychczasowy, czterospotkaniowy model ligi, to właściwie czekałaby nas tylko walka o trzecie miejsce między Tengukai Imo, Umemi i Suiren Brukselkami. Przepaści między pierwszym a drugim, a potem drugim a trzecim miejsce mogą być trudne do zamknięcia… choć z drugiej strony, Tametomo potrzebowało jednego spotkania, by taką przepaść stworzyć. Jednak spotkania są dwa, co potencjalnie może jeszcze namieszać. Na to mieszanie przyjdzie nam jednak poczekać do października, a po drodze będzie się działo sporo innych rzeczy.

fest niy bez antryj
z kamerlika pódź na plac
zaś momy postymp

grafika: Szkryflej

Dotychczas w sezonie trzecim:

Spotkanie 1:
Mysiadło
Spotkanie 2:
Wiśniowa Góra
Spotkanie 3:
Katowice
Łącznie
Tametomo32/6023/6041/6096/180
Ayame36/6023/6024/6083/180
Tengukai Imo17/6028/6017/6062/180
Umemi21/6022/6019/6062/180
Suiren Brukselki9/6026/6023/6058/180
Gengetsu11/6012/6013/6036/180
Suiren Kalafiory17/6018/6035/120
Tengukai Tamanegi17/6018/6035/120

Archiwum wyników:

  • 2023
    • Tametomo: 126/240
    • Ayame: 75/240
    • Umemi: 58/240
    • Tengukai Imo: 55/180
    • Suiren M: 48/180
    • Tengukai Tamanegi: 42/240
    • Suiren Ż: 15/60
  • 2022
    • Tametomo: 101/240
    • Suiren: 49/240 + 7 trafień w dogrywce
    • Ayame: 49/240 + 3 trafienia w dogrywce
    • Tengukai: 46/240
    • Umemi: 21/120

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *