EKF Taikai 2023

W zeszłym roku gościliśmy w Pruszkowie seminarium Europejskiej Federacji Kyudo. Znalazło się tam nieco przez niefortunny zbieg okoliczności, bo pierwotny plan zakładał Poznań. W ten sposób pruszkowska hala Znicz dała się poznać jako miejsce dobre do organizacji tego typu wydarzeń. Tak dobre, że rok później, kiedy trzeba było znaleźć miejsce na 17. EKF Taikai, czyli mistrzostwa Europy, ponownie wybrano halę nad Utratą. W ten sposób 22 i 23 lipca 2023 reprezentacja naszego klubu gościła na mistrzostwach Europy.

Sprawy organizacyjne: organizatorem wydarzenia jest Europejska Federacja Kyudo rękami Polskiego Stowarzyszenia Kyudo, w tym sporej grupy wolontariuszy. Już w tym miejscu należy złożyć serdeczne podziękowanie za sprawne przygotowanie i poprowadzenie tej imprezy. Zawody oceniane były przez szóstkę sędziów, wybranych spośród najważniejszych nauczycieli europejskich: kyoshi [tytuł instruktorski] nanadan [siódmy dan] Tryggvi Sigurðsson, kyoshi nanadan Ray Dolphin, kyoshi rokudan [szósty dan] Laurence Oriou, kyoshi rokudan Charles-Louis Oriou, kyoshi rokudan Diethard Leopold i kyoshi rokudan Shigeyasu Kameo. Nie tylko nadzorowali zawody, ale też wykonali na najwyższym poziomie kilka ceremonii łuczniczych.

Przełomowość tej edycji turnieju, poza faktem organizacji w Polsce, polega na tym, że wprowadzono dodatkową punktację za styl. Kiedyś w tej kategorii była osobna nagroda, a teraz staje się niezbędną częścią strzelania dla każdego. Ale najpierw warto doprecyzować, bo nam wytłumaczono to dwa razy, raz w rozdawanej broszurze, a drugi raz podczas mowy powitalnej, że nie chodzi tu o piękno. Chodzi o poprawność. Ta ocena miała przede wszystkim aspekt techniczny. Co nie wyklucza piękna, ale to nie wartość estetyczna powinna być dla nas celem. Podobnie jest z trafianiem. Chcemy w wyniku strzału trafić, ale to powinien być naturalny rezultat poprawnego technicznie strzału.

W jaki dokładnie sposób ta techniczna poprawność została uwzględniona? Zawody, czy to indywidualne, czy drużynowe, rozpoczynały się od dwóch rund eliminacji, w których brał udział każdy. Wchodzą tu pewne niuanse, różne liczby strzał, skład “swój” lub “obcy”, różne formy, ale chodzi o to, że pierwszym kryterium dostania się do finału, było trafienie odpowiednio wiele razy. Na zawodach indywidualnych były to dwa trafienia na cztery strzały, w drużynówce dziewięć trafień na dwadzieścia cztery strzały. Kto tego nie zrobił, wylatywał ­– choć dalej był oceniany technicznie, więc na pocieszenie dostawał też tę ocenę. I teraz się zaczyna zabawa, bo spośród odpowiednio celnych łuczników do finału dostawało się siedemnastu zawodników (lub cztery drużyny) z najwyższą punktacją techniczną. Jakieś tam procedury dogrywkowe chyba były, ale przy takiej skali punktów mało prawdopodobne, by się powtórzyły na granicy finału. Nieważne ile celnych strzałów oddało się ponad wymagane minimum, jeżeli styl był zły, to koniec strzelania. Nieważne też jak dobry styl się zaprezentowało, jeżeli nie było minimum trafień, to koniec. A potem mamy już standard, dwie rundy finału po cztery strzały i liczy się tylko liczba trafień. Plus ewentualne dogrywki. A dogrywki były.

O co dokładnie chodzi z tymi punktami? Cała procedura została rozbita na kilka etapów, a za każdy z nich można było uzyskać od 0 do 5 punktów (z możliwymi połówkami), gdzie 3 punkty oznaczały poprawne wykonanie.

Punkty można było dostać w następujących kategoriach:

  • Taihai [zespołowe wykonanie ceremoniału] – wejście
  • Hassetsu [procedura strzelania] – od ashibumi [rozstawienie stóp] do hikiwake [pierwszy etap napinania łuku]
  • Hassetsu – od kai [drugi etap napinania łuku] do zanshin [trwanie po strzale]
  • Taihai – wyjście

Dodatkowo, ponieważ hassetsu wykonuje się kilka razy (zasadniczo tyle razy, ile ma się strzał), te punkty dostawało się na każdą strzałę lub na każdą parę strzał. A w zawodach drużynowych, cała drużyna dostawała jedną wspólną punktację za taihai (będącą średnią wyników poszczególnych zawodników). Czyli każdą rundę zawodnik kończył z zestawem sześciu ocen. Ocen, które były średnią punktów przyznanych przez każdego z sześciu sędziów. A skoro każda z nich mogła wynieść maksymalnie 5, to za każdą rundę można było uzyskać aż 30 punktów, z teoretycznym skokiem o 0,083.

Zagmatwane? Jeszcze jak! Nie tyle wyjaśnienie, skąd są punkty, jest konfundujące, co samo zderzenie ze ścianą liczb jaką okazała się tablica wyników. Trzeba się było chwilę zastanowić, zanim było się w stanie odpowiedzieć n pytanie “ale jak mi właściwie poszło na tle innych?” Ale to zostawmy na później, teraz idziemy przez zawody.

Zawody indywidualne

Do zawodów indywidualnych stanęło pięćdziesięciu sześciu zawodników z trzynastu krajów, z czego dziesięć osób reprezentowało Polskę. Uszeregowano nas według stopni, od trzech shodanów [pierwszy dan] po jednego rokudana i wchodziliśmy piątkami (lub czwórkami) w standardowej egzaminacyjnej procedurze. Dwa wejścia, po dwie strzały. Celem było trafienie przynajmniej dwa razy. Tu dodam bardzo ważny kontekst: w kyudowej karierze pierwszą poważną barierą na jaką się trafia, jest egzamin na trzeciego dana. Szczególną cechą tego egzaminu jest to, że po raz pierwszy patrzy się na trafienia. I trzeba trafić przynajmniej raz. Czyli 50%. Więc tu przechodziliśmy dwa razy przez taki egzamin na trzeciego dana. Oczywiście, można było jedną rundę zawalić, ale wtedy trzeba było “tylko” trafić dwa razy na dwa w drugiej rundzie.

Po pierwszym przejściu wszystkich zawodników, dziesięciu z nich mogło już odetchnąć z ulgą, bo zaliczyli dwa trafienia. W tej grupie były dwie osoby z Polski i cała finałowa trójka. Jednocześnie dwadzieścia siedem osób nie uzyskało ani jednego trafienia, zostawiając sobie wbicie dwójki na drugą rundę. Reszta skończyła z jednym trafieniem, czyli miała dokładnie takie samo wyzwanie na drugą rundę.

W drugiej rundzie pięć osób uzyskało dwa trafienia, z czego dla aż czterech było to warunek niezbędny by w ogóle być branym pod uwagę do finału. Nikt nie trafił łącznie cztery razy, było dziesięć trójek, osiemnaście dwójek, trzynaście jedynek i piętnaście zer. Co nam daje dwudziestu ośmiu kandydatów do finału, trzeba wybrać siedemnaście osób. Po obliczeniach ustalono, że aby wejść do finału, trzeba uzyskać przynajmniej 33,33 punktu. Przypomnę, 36 punktów uzyskałaby osoba, która wszystko zrobiła poprawnie, ale nic nadto. I chodzi tylko o osoby strzelające odpowiednio skutecznie. Bo cztery osoby miały więcej punktów, z maksymalnym wynikiem 38,67, ale zabrakło im trafienia bądź dwóch. Maksymalny wynik to 39,25, uzyskane przez reprezentanta Francji, ale jego stopień (rokudan) zobowiązuje.

Ale nie tylko poprawni nie dostali się do finału, bo z drugiej strony jest dziesięciu celnych z trzema trafieniami, a z nich tylko połowa dostała się do finału.

Finał jest już prosty. Siedemnastu zawodników. Siedem pań, dziesięciu panów. Cztery osoby z Francji, trzy z Niemiec, dwie osoby z Polski, dwie ze Szwajcarii, dwie z Wielkiej Brytanii, dwie z Holandii i po jednej z Szwecji i Węgier. Jeden rokudan, czterech godanów [piąty dan] , czterech yondanów [czwarty dan] , trzech sandanów [trzeci dan] , czterech nidanów [drugi dan] i jeden shodan.

Przed nimi dwie rundy po cztery strzały, teraz już chodzi tylko o trafianie. Czy muszę przypominać, że trafianie bywa skorelowane z poprawną techniką? Więc mimo wszystko nie warto z niej rezygnować.

Runda pierwsza zakończyła się czterema kaichu [trafienie cztery razy na cztery strzały] , dwoma ustrzelonymi przez reprezentantów Polski, jednym dla Francji, jednym dla Węgier. Biorąc pod uwagę, że kolejna runda była już ostatnią, taka czwórka jest bardzo cennym wynikiem, mającym potencjał usadzić na podium. W drugiej rundzie czwórek nie było, strzelono za to pięć trójek. Dwie z nich należały do zeszłorundowych czwórkowiczów, zatem o pierwsze miejsce mieli walczyć Andrea Kralik z Węgier i Alexandre Illi z Francji. Trzecie miejsce zajął Mathias Lanoiselle z Wielkiej Brytani, wnosząc do tabeli wyników dwie trójki… ALE jedno trafienie mniej z jego strony i o trzecie miejsce walczyłby z Maksem z łodzkiego Ayame. Nie była prowadzona żadna jawna punktacja, ale kto śledził każde trafienie, ten śledził. A jak jeszcze na bieżąco relacjonował siedzącym obok osobom, to i atmosfera przy ostatnim strzale Mathiasa była odpowiednio gorąca, przynajmniej wśród polskich widzów.

Dla wszystkich pozostałych na podniesienie ciśnienia zaserwowano dogrywkę o pierwsze miejsce. Rozgrywano ją w trybie izume, co oznacza, że zawodnicy będą strzelać seriami po jednej strzale. Dopóki trafiają, dogrywka trwa. Kończy się w momencie, gdy jeden z zawodników trafi, a drugi nie. Nie musieliśmy długo czekać, już po pierwszym strzale zwyciężczynią okazała się Andrea Kralik.

Zawody drużynowe

Następnego dnia, w niedzielę, rozgrywano zawody drużynowe. Procedura podobna jak wcześniej, najpierw trzeba uzyskać dziewięć trafień z dwudziestu czterech strzałów, a o reszcie rozstrzygnie punktacja za technikę. I już po pierwszej rundzie (na jedną rundę każdy zawodnik oddawał cztery strzały, było więc dwanaście strzałów na drużynę) reprezentacja Francji miała te dziewięć trafień wywalczone. Ekipa z Wielkiej Brytanii miała siedem trafień, a sześć, czyli połowę możliwych, miały zespoły ze Szwajcarii, Niemiec, Polski i Szwecji.

Najlepszy wynik drugiej rundy to Szwajcaria, która z ośmioma właśnie uzyskanymi trafieniami miała łącznie czternaście punktów, za nią sześć zespołów trafiło siedem razy: Francja, Wielka Brytania, Niemcy, Węgry, Polska i Szwecja. Czyli z najlepszym wynikiem skończyła Francja ­– szesnaście trafień, potem czternaście trafień dla Szwajcarii i Wielkiej Brytanii, trzynaście dla Niemiec, Polski i Szwecji oraz dwanaście dla Węgier. Reszta drużyn nie dotarła do progu dziewięciu punktów.

I to jest ten moment, gdy do gry wchodzą punkty za styl. Na samym przedzie Francja (39,44 punktu), ułamki za nią Szwajcaria (39,10 punktu). Potem kilka punktów przerwy i mamy Holandię z 35,55 punku, której niestety zabrakło celności i nie była brana pod uwagę do finału. Kolejne miejsce to Wielka Brytania z 34,66 punktu, za nią również niecelna Belgia z równymi 33 punktami i zamykające finałową czwórkę Niemcy (32,16 punkta).

Dla dopełnienia obrazu, spójrzmy jeszcze na indywidualne wyniki zawodników Francji i Szwajcarii. Najwyższy wynik indywidualny, 42 punkty, uzyskała Ikuko Yonei z drużyny szwajcarskiej, w pierwszej rundzie nie dostając żadnej oceny gorszej niż 3,33, w drugiej nieco słabiej wypadła ostatnia strzała. Powyżej 40 punktów (dokładniej 40,49 puntku) miał też Vincent Payen z Francji. Czterech zawodników w całych eliminacjach drużynowych, właśnie Ikuko i cała drużyna Francji, zyskało przynajmniej jedną notę 4 w którejś z kategorii. Te dwa zespoły świetnie pokazują, że można strzelać celnie i poprawnie technicznie. Czy raczej: z poprawności da się wyprowadzić trafianie.

I oto finały. Zerujemy punkty, to co wcześniej trafiono nie ma już znaczenia. Francja, Szwajcaria, Wielka Brytania i Niemcy walczą o tytuł mistrzów Europy.

Runda pierwsza. Zawodnicy z Francji i Niemiec zdobywają po jednym kaichu. Do tego trzy trójki i reszta dwójek. W tym momencie Francja i Szwajcaria remisują z dziewięcioma trafieniami, Niemcy – osiem trafień, a Wielka Brytania sześć.

Druga runda. Tu już wyniki są bardziej rozproszone, są zawodnicy, którzy wszystkie cztery strzały chybili, jest też kolejna czwórka trafiona dla reprezentanta Francji. Po podliczeniu, okazuje się, że dla Francji te dziewięć trafień to mało, bo dokładają do tego jeszcze dziesięć, kończąc z dziewiętnastoma (na dwadzieścia cztery). Kawałek za nimi dwa zespoły z wynikiem czternastu trafień: Szwajcaria i Niemcy. Wielka Brytania z jedenastoma zostaje na czwartym miejscu.

Pozostaje rozstrzygnąć, kto zajmie drugie miejsce. Tym razem również wybrano formę izume, zatem w każdej rundzie drużyna oddaje trzy strzały, po jednej za zawodnika, a walka trwa aż jedna z drużyn trafi mniej razy niż druga. Pierwsza seria przyniosła po jednym trafieniu na każdą z drużyn. Druga rozpoczęła się tym, że pierwszy z zawodników każdej z drużyn zaliczył trafienie. Z zawodników na drugiej pozycji, tylko reprezentant Niemiec trafił. Obaj zawodnicy na trzeciej pozycji spudłowali, czyli z wynikiem 3:2 drugie miejsce w zawodach drużynowych zdobyła reprezentacja Niemiec a trzecie Szwajcaria.

Z incydentów było kilka upuszczonych strzał (co bardzo zaniżało punktację), a nawet pęknięta cięciwa… stop, dwie pęknięte cięciwy. U tego samego zawodnika, w dwóch kolejnych rundach.

Statystyki – wstęp

Przejdźmy do liczb, bo liczb jest sporo. Samych wystrzałów nie aż tak bardzo, bo jeden turniej stu strzał daje ich kilkakrotnie więcej, ale są te wszystkie punkty za styl. Ale jeszcze jedno słowo refleksji. Trudno z tymi liczbami cokolwiek zrobić. Trafienia – to jest łatwe. Bez trudu można sobie przełożyć liczbę na obrazek. Jeżeli napiszę, że łucznik A trafił dziesięć na dwanaście razy, to można sobie wyobrazić dwanaście tarcz, a w dziesięciu z nich tkwi strzała. I mniej więcej widać o ile jest lepszy od łucznika z dziewięcioma trafieniami. Zaś te punkty? Kompletna abstrakcja. Eksperyment, głównie dla osób, które miały okazję uczestniczyć w turnieju, widziały te punkty na żywo, widziały zawodników uzyskujących te punkt: spróbujcie sobie wyobrazić łucznika, który uzyskał 3,17 za taihai, 3,08 za hayę [haya – pierwsza strzała] , i 2,75 za otoyę [otoya – druga strzała] ? Jest nieco prościej niż na turnieju, bo przecież tam były dwie noty za taihai i za każdą ze strzał. Macie ten obrazek? Świetnie, to teraz powiedzcie mi, czym się różni od kolegi obok, który taihai ma na 2,58, a hayę i otoyę po równo na 3,25. Nawet dla osobistych celów treningowych, z wynikami trafień łatwiej coś zrobić. Mam na turnieju 4/12, to wiem, że jeżeli później konsekwentnie będę strzelał 5/12, to jest jakiś postęp. A jak się dowiem czy jest 5/12? Podejdę do tarczy i policzę. Albo podejdę do tarczy trzy razy, ale wtedy trzeba do siebie dodawać więcej liczb. Są też bardziej ekstremalne przypadki, strzelanie na różnych stanowiskach, nosząc ze sobą po jednej strzale, przy częstym ich zbieraniu, ale idea jest taka sama. Punkty za styl? Jak to ocenić? Jak poznam, że przestałem być 2,58, wchodząc w regiony 2,63?

Choć ważna uwaga, mam nadzieję, że pamiętacie: żaden z sędziów nie bawił się w takie ułamki. Nikt się nie zastanawiał, czy to było 3,08 czy może 3,17. Jedyna opcja między 3 a 4 to 3,5, a potem wchodzi liczenie średniej. Co nie zmienia faktu, że trudno z tych liczb wyciągnąć fajną opowieść.

Punkty i trafienia indywidualne

Wspominałem, że 3 punkty oznaczały poprawne wykonanie? A przy dwunastu ocenach cząstkowych, mamy 36 punktów reprezentujące poprawnie strzelającego zawodnika (może też oznaczać zawodnika strzelającego prawie poprawnie, ale czasami działającego trochę ponad normę). Mając to na uwadze, średni wynik to 31,74 punktu, zaś mediana to 31,71 punktu. Czyli dość równo.

Jedna tylko osoba, zawodniczka ze Szwajcarii, w żadnej z kategorii nie dostała niższej oceny niż 3 punkty, łącznie uzyskując 38 punktów technicznych. Jest też osobą, której technika jest najrówniejsza, różnica między jej najwyższą notą a najniższą to tylko 0,33 punktu.

Za to najwyższa różnica między najwyższą a najniższą notą to aż 3,08. Jak to możliwe? Nie zanotowałem szczegółów odnośnie wydarzenia, ale wystarczy, że komuś upadnie strzała, co się przecież zdarza i już notacja mogła sięgnąć zera. Tak samo dla pękniętych cięciw. I tu właśnie jest zero.

Prawie połowa zawodników, dwadzieścia siedem osób, nie uzyskało przynajmniej 3 punktów w żadnej z kategorii.

Największa poprawa formy między pierwszą a drugą rundą to 3,08 punktu, a największy spadek formy to 6,25 punktu. Musiały się tu dziać jakieś shitsu.

Najpoprawniej strzelającą grupą byli rokudani, średnio 39,25… ok, był jeden rokudan, więc to bani taka średnia. Poza tym jednym przypadkiem, najpoprawniej strzelającą grupą byli godani… no, ale stopień zobowiązuje… to może pomijając te dwie grupy, najpoprawniej strzelającą grupą byli shodani: 32,29 punktu, a najgorzej wypadło to nidanom: 30,47 punktu.

Reprezentanci Szwajcarii uzyskali średnio 37,39 punktu (powyżej statystycznego 36 = wszystko poprawnie), za nimi Francja 35,57 punktu i Holandia 34,92 punktu. Najniższy wynik… no może już bez nazw krajów, ale było to 29,28 punktu. Na tle reszty, nie jest to bardzo niski wynik. Osiem zespołów gnieździ się w przedziale 29–32 punktów, nikt nie odstaje tak bardzo w dół jak Szwajcaria odstaje do góry. Więc o ile indywidualnie są osoby prezentujące nieco słabszy styl, to na poziomach krajów jakoś to się wszystko wyrównuje do “dobrze, ale…”.

Panowie uzyskali średnią 31,21 punktu. Zaś panie 33,07 punktu. Dla porządku: pań było szesnaście (siedem w finale) – z czego trzy ze Szwajcarii, panów czterdziestu (dziesięciu w finale).

A teraz kilka słów o trafieniach. Żeby nie przeciągać, spójrzmy wyłącznie na eliminacje. Czyli 224 strzały. Średnia skuteczność to 35%, a mediana to 37,5%, czyli półtora trafienia… ale to już wiedzieliśmy, skoro dwadzieścia osiem osób na pięćdziesiąt sześć trafiła przynajmniej dwa razy, to reszta trafiła mniej niż dwa razy. Najcelniej strzelali godani (55%), za nimi rokudani – jedna sztuka (50%), na trzecim miejscu yondani (43,33%). Czyli bez zaskoczenia, z wyższym stopniem idzie lepsza celność.

Pierwsze miejsce pod względem średniej celności zdobyła reprezentacja Francji (65%), za nimi Belgia (50%), a potem równo Szwajcaria, Wielka Brytania i Węgry (41,67%). Reprezentacja Polski zdobyła 40%, co jest całkiem niezłym wynikiem, biorąc pod uwagę, że właściwie każdy mógł się zgłosić. W innych krajach też taka reguła obowiązywała, ale w grę wchodzi znacznie większy dystans do pokonania, tym samym większe prawdopodobieństwo, że pojawi się tylko ekipa z zawodów drużynowych. A że tu już był limit, niewykluczone, że były jakieś krajowe eliminacje. U nas można było podejść do zawodów z założeniem “a co mi szkodzi, wpiszę sobie potem mistrzostwa Europy w CV”. Druga pod względem liczności reprezentacja Niemiec (też blisko), licząca osiem osób uzyskała 40,63%.

Panowie uzyskali średni 36,25%, podczas gdy panie 32,81%.

Punkty i trafienia drużynowe

Teraz spójrzmy na indywidualnych zawodników biorących udział w zawodach drużynowych.

Średnia punktacja za styl to 32,88 punktu, a mediana to 32,33 punktu. Tym razem nikt nie wykonał wszystkiego całkowicie poprawnie, ale trzech zawodników nie zeszło poniżej 2,83. Jednocześnie sześć osób nie uzyskało przynajmniej 3 punktów w żadnej z kategorii, cztery osoby uzyskały maksymalnie 2,83 punktu, a dwie 2,67 punktu.

Najniższa różnica między punktacją maksymalną a minimalną wynosi 0,66 punktu, a najwyższa 3,50 punktu. To ostatnie jest o tyle ciekawe, że dla tej osoby w którejś z kategorii punktacja wyniosła przynajmniej 3,50, więc mowa o solidnej zawodniczce. Tak na oko, gdyby nie jakiś niespodziewany błąd, moglibyśmy liczyć tam na przynajmniej 2,50 punktu, co by podniosło całkowity wynik prawie do 40 punktów.

Największa poprawa formy między pierwszą a drugą rundą to 2,5 punktu, a największy spadek formy to 2,33 punktu.  Przypomnę jednocześnie, że może poza komentarzami innych zawodników (czy też wczorajszych zawodników, a dziś widzów), nie było żadnej oceny między rundami, więc zmiany strzelania nie są reakcją na niską notę.

Najpoprawniej strzelającą grupą byli godani, średnio 39,32 punktu… za nimi znów shodani (33,07 punktu), na trzecim miejscu sandani (32,81 punktu). 

Wyników po krajach chyba nie ma co przytaczać, bo to mniej więcej już było przedstawione gdy opowiadałem przebieg zawodów.

Panowie uzyskali średnią 32,63 punktu. Zaś panie 33,54 punktu. Tym razem panów było dwudziestu ośmiu, a pań jedenaście, dalej trzy ze Szwajcarii.

Pora na celność, znów na próbce z eliminacji. Średnia skuteczność to 42,63%, a mediana to 50%. Najcelniej strzelali, bez zaskoczenia, godani (59,38%), za nimi shodani (50%, ale mowa tu o dwóch osobach) i sandani (45,31%). No, przynajmniej teraz kolejność jest nieco wywrócona.

Krajową celność też pomińmy. 

Panowie uzyskali średni 43,75%, a panie 39,77%.

Wyniki dzień po dniu

Co istotne, wszyscy zawodnicy drużynowi brali też udział poprzedniego dnia w zawodach indywidualnych. Co daje nam trzydziestu dziewięciu zawodników z wynikami w oba te dni. Dlatego na koniec relacji sprawdźmy tylko, czy poziom między jednym a drugim dniem został utrzymany.

Czy finał wyglądałby identycznie? Odpowiedni rezultat do wzięcia udziału w klasyfikacji punktowej uzyskały Belgia, Szwajcaria, Francja, Wielka Brytania, Węgry i Szwecja. Już widać, że nie ma Niemiec, więc będą zmiany. Spośród nich, pierwsza czwórka pod względem punktów za styl to Szwajcaria, Francja, Wielka Brytania i Węgry. Podium mogłoby więc wyglądać nieco inaczej.

Porównując dzieć po dniu, najwyższa różnica poziomu to aż 3,67 punktu u Belgów. I to na plus, czyli wyciągnęli lekcję z zawodów indywidualnych. Najstabilniejsza formę pokazali Szwedzi, z wynikami 30,03 i 30,13 punktu. Największy spadek formy zauważono u Węgrów, ale było to tylko 0,70 punktu. 

Pod względem celności (mając na uwadze, że pierwszego i drugiego dnia wystrzelono różną liczbę strzał), największy wzrost formy zanotowała drużyna z Polski, od celności 25% do 54,17%. Holandia strzelała na tym samym poziomie, 33%. Największy spadek był u Belgów, z 50% do 33,33%. A pamiętajmy, że gdyby Belgowie byli wystarczająco celni w zawodach drużynowych, to mieliby finał, bo za technikę wyprzedzali Niemców.

Chyba starczy. Zobaczymy, czy punktacja za technikę się przyjmie i czy ciągle w tej samej formie. Na poziomie krajów też trzeba będzie podjąć jakieś decyzje, bo dotychczasowe mierzenie celności może już nie wystarczyć.

Poprzednie wyniki

  • 1989, Hamburg (Niemcy)
    • indywidualnie: Cornelia Brandl-Hoff (Niemcy)
    • styl: John C. Bush (Wielka Brytania)
  • 1991, St.Laurent du Pape (Francja)
    • indywidualnie: Sorin Jurma (Niemcy)
    • styl: Sven Zimmermann (Niemcy)
  • 1993, Porvoo (Finlandia)
    • indywidualnie: Sven Zimmermann (Niemcy)
    • styl: Christian Meyer (Niemcy)
  • 1995, Monachium (Niemcy)
    • indywiudalnie: Antijussi Voutilainen (Finlandia)
    • styl: Lilo Reinhardt (Niemcy)
  • 1997, Lejda (Holandia)
    • indywidualnie: Lilo Reinhardt (Niemcy)
    • styl: Lilo Reinhardt (Niemcy)
  • 2000, Paryż (Francja)
    • indywidualnie: Rolf Brüning (Niemcy)
    • drużynowo: Wielka Brytania
    • styl: Ayumi Inagaki (Wielka Brytania)
  • 2002, Bazylea (Szwajcaria)
    • indywidualnie: Hans Rehm (Niemcy)
    • drużynowo: Niemcy
    • styl: Ray Dolphin (Wielka Brytania)
  • 2004, Hanower (Niemcy)
    • indywidualnie: Claude Luzet (Francja)
    • drużynowo: Niemcy
    • styl: Momoe Sekiguchi (Wielka Brytania)
  • 2006, Cornaredo (Włochy)
    • indywidualnie: Ray Dolphin (Wielka Brytania)
    • drużynowo: Michel Dupont (Francja)
    • styl: Francja
  • 2008, Sztokholm (Szwecja)
    • indywidualnie: Johannes Maringer (Niemcy)
    • drużynowo: Niemcy
  • 2011, Wiedeń (Austria)
    • indywidualnie: Elena Akimova (Rosja)
    • drużynowo: Szwecja
    • styl: Elena Akimova (Rosja)
  • 2013, Amsterdam (Holandia)
    • indywidualnie: Patricia Stalder (Francja)
    • drużynowo: Niemcy
    • styl: Patricia Stalder (Francja)
  • 2015, Moskwa (Rosja)
    • indywidualnie: Gerald Zimmermann (Szwajcaria)
    • drużynowo: Niemcy
    • styl: Peter Humm (Szwajcaria)
  • 2017, Frankfurt (Niemcy)
    • indywidualnie: Jenni Zimmer (Niemcy)
    • drużynowo: Niemcy
  • 2019, Cornaredo (Włochy)
    • indywidualnie: Jonas Ryssel (Dania)
    • drużynowo: Francja
  • 2021, Bourges (Francja)
    • indywidualnie: Ulrich Grußendorf (Niemcy)
    • drużynowo: Polska
  • 2023, Pruszków (Polska)
    • indywidualnie: Andrea Kralik (Węgry)
    • drużynowo: Francja

euro-strzelanie

pruszkowski znicz znów płonie

w cieniu ściany z liczb

Więcej czytania

https://kyudo-ayame.pl/no-i-po-zawodach/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *