Popatrzmy… Warszawa? Oj, w Warszawie to już sporo strzelaliśmy. Kraków? Bywaliśmy w Wieliczce na warsztatach. Wrocław? W samym Wrocławiu to może nie, ale Sobótka i Oborniki Śląskie to ich obszar jurysdykcji. Poznań? Taikai 2017. Opole? Też byliśmy. Łódź? Hmm… u klubu Ayame jeszcze nie strzelaliśmy. To oznacza zaległość do nadrobienia. Okazją ku temu były warsztaty odbywające się w Wiśniowej Górze w sobotę, 18 sierpnia.
Zjechali się łucznicy z połowy Polski. Warszawa, Łódź, Kraków, Wrocław i nasza jednoosobowa reprezentacja. A że już wkrótce warsztaty Honda-ryū w Wiedniu, a spora część obecnych dziwnym zbiegiem okoliczności akurat się na nie wybiera, zajęcia poświęciliśmy temu stylowi, zaczynając od podstaw. Czym jest styl Honda i czym się różni od kyūdō według ANKF? Można by przeanalizować detale jak diametralnie inne zakręcanie, brak kizypozycja klęcząca, pojedyncze tsurushirabekontrolne spojrzenie na cięciwę przed założeniem na nią rękawicy itp. Ale można to też oddać słowami bardów działających w kolektywie Beastie Boys (a także innych grup muzycznych): Make some noise!
. Stylowi Honda-ryū towarzyszy hałas. Tam gdzie inne szkoły grzecznie trzymają końcówkę łuku nad ziemią, Hondy trzaskają o podłoże kiedy się da. I po co męczyć prawą dłoń trzymając w niej otoyęstrzała, którą wystrzeliwuje się jako drugą, skoro można rzucić ją o ziemię? Oczywiście, jest to hałas kontrolowany, pojawia się w dokładnie określonych momentach – to nie nieład i bylejakość, to energia i duch bojowy – Honda to styl bojowy. Jednocześnie to wszystko to ruchy, których w żadnym wypadku nie powinno się przypadkiem wykonać podczas egzaminu ANKF – ale to już ryzyko związane z nauką dwóch stylów.
Dwóch? Dorzućmy trzeci! Bo gdy warsztaty się zakończył, nie rozjechaliśmy się każdy w swoją stronę. Ruszyliśmy w stronę Warszawy, gdzie następnego dnia podczas treningu zorganizowanego przez Fundację Umemi odbyły się Skype’owe warsztaty stylu Ogasawara-ryū, które poprowadził sensei Ishibashi. Jak można w skrócie opowiedzieć o tym stylu? Kyūdō zaczyna się od etykiety, a mało kto wie więcej o japońskiej etykiecie niż ród Ogasawara, który usadzał nawet cysorzy. Ruch, siadanie, ukłony, stanie, zakręcanie i kombinacje tych elementów – mnóstwo jest rzeczy, nad którymi można popracować zanim weźmie się łuk do ręki lub spróbuje wykonać ich wersję hassetsuosiem etapów strzelania. Zatem staliśmy. I staliśmy. I każdy dostał indywidualne wskazówki jak poprawić pozycję. Być może nie było to szczególnie ciekawie widowisko, ale kyūdō to też szkoła cierpliwości. Na szczęście, tym razem zaimplementowanie wyuczonej lekcji przyniesie także korzyść w innych stylach.
Na Ogasawara-ryū lekcja się nie zakończyła. Nie zabrakło szybkiej powtórki Hondy, indywidualnego strzelania i oczywiście taihaiuforma zespołowego strzelania. Trening bez taihaiu to trening stracony.
To był dwa style (trzy licząc ANKF). Prawdziwi maratończycy mogli jeszcze spróbować warsztatów Heki Insai, które w ten sam weekend klub Tametomo organizował w Mysiadle, choć tu już przydatna była umiejętność bilokacji.
trzaskaj jak Honda
stój jak Ogasawara
gdzie celność Heki?