V turniej 100 strzał

Na początek teoria statystyczna (mniej więcej). Jeżeli chcemy oszacować prawdopodobieństwo sukcesu eksperymentu, możemy to zrobić wielokrotnie powtarzając eksperyment. Jednak im mniejsza będzie liczba powtórzeń, tym z większymi odchyleniami trzeba się liczyć. Dwanaście to nie jest szczególnie duża liczba powtórzeń. Dlatego w turniejach takich jak turniej noworoczny przy poznański taikai zdarzają się czasami nieoczekiwane wyniki, bo akurat ktoś miał mniej lub więcej szczęścia w jednej serii. Ktoś relatywnie słabszy wskoczy na podium, ktoś skuteczny wyląduje niżej niż zwykle. Oczywiście, jeżeli ktoś przez kilka lat z rzędu jest na podium, to widać coś jest na rzeczy – ale to jest właśnie większa liczba powtórzeń. Choć nie zawsze chcemy czekać kilka lat na ocenienie własnej skuteczności na turniejach. Cóż czynić? Strzelić na jednym turnieju więcej strzał! Prawdopodobnie jednak na turnieju noworocznym nie byłoby dobrze widziane, gdyby zamiast dwanaście, strzelić szesnaście razy. Rozwiązanie jest inne: turniej 100 strzał, podczas którego każdy zawodnik ma za zadanie wystrzelić właśnie setkę strzał. To już jest rozsądna liczba prób. I taki właśnie turniej 11 maja 2019 klub Tametomo z Mysiadła zorganizował po raz piąty.

W porównaniu do poprzedniego turnieju, w którym startowało trzydzieści sześć osób (strzelano w czterech grupach po dziewięć osób), tym razem było wyjątkowo kameralnie, strzano w dwudziestoosobowym gronie. Niektóre kluby nie zdołały wysłać swoich przedstawicieli, choć mieliśmy też gości z zagranicy. Mogłoby się wydawać, że w porównaniu do 11 godzin z poprzedniego roku, teraz zmagania zakończymy znacznie szybciej. Zawody trwały od około 8:40 do 18:30. Ważna jest nie tyle liczba osób co liczba rozpoczętych dziewiątek (z racji dziewięciu matotarcza) – były nas więc trzy grupy: dziewięcio-, sześcio- i pięcioosobowa, choć dwie pierwsze rundy odbyły się w układzie dziewięć, dziewięć, dwa. I gdzieś tam na początku zaświtał pomysł grup siedem, siedem i dziewięć, ale został obalony – problemem okazało się turniejowe tempo strzelania, które działaby na niekorzyść. Dlaczego przerzucono trzy osoby, by wsparły tę ostatnią dwójkę? Nie ze względu na samotność czy presję widzów. Poszło o jeden z największych zabijaczy czasu na turniejach: yatorizbieranie wystrzelonych strzał, ale też osoba zbierająca strzały. Po każdej serii czterech strzał trzeba policzyć punkty i posprzątać. Z braku dedykowanych yatori, zajmowała się tym grupa, która strzelała w poprzedniej serii. I tu tkwi sedno problemu: dwóm osobom zebranie strzał po dziewięciu zajęłoby za dużo czasu. Sześć osób to już znacznie większa siła robocza.

Przejedźmy jednak do sedna. Po 25 seriach po 4 strzały, z rezultatem 64 trafień, zwycięzcą został Bogdan Mytnik. Drugie miejsce, 63 trafienia, zdobył Dawid Bugryn. Trzecie miejsce, 62 trafienia: Akos Nagy. Jak widać, różnice minimalne. Aż do ostatniej serii wszystko mogło się zmienić, choć raczej tylko w obrębie tej trójki. Jednak o tym przeczytacie w większości relacji z tegorocznej edycji z turnieju. Zróbmy coś innego. Niech znów padnie magiczne słowo: statystyka. 20 osób po 100 to 2000 oddanych strzałów – choć tak naprawdę, oddanych strzałów było mniej z powodu kilku shitsukategoria błędów, np. upuszczenie strzały podczas napinania łuku, więc to było bardziej 2000 prób oddania strzału, ale nie psujmy narracyjnie ładnych okrągłych liczb takimi bzdetami jak matematyczna poprawność. Jeżeli 100 strzał do już solidna próbka by mówić o kondycji jednego łucznika, to czymże jest 2000 strzał mogących mówić o kondycji całego polskiego kyūdō? Nawet nie polskiego, mieliśmy przecież gości z zagranicy, możemy więc oceniać europejskie kyūdō. Co zatem odkryliśmy? Europejski adept kyūdō strzela ze skutecznością 35%. Nieco lepiej strzela rano, przed obiadem (36%) niż po południu, po obiedzie (34%). Przy czym bezpośrednio po obiedzie następuje spadek skuteczności aż do kolejnej przerwy kawowej – 29%. Czyli skuteczność trafiania jest lepiej napędzana ciastkiem i kawą niż schabowymi, pierogami czy gulaszem z kopytkami. Zdecydowanie najlepszy wynik (38%) został osiągnięty przed pierwszą przerwą kawową – choć tu można uznać to za rezultat porannego wypoczęcia.

Seria czterech trafień zdarzyła się 20 razy. Co oznacza, że statystyczny kyūdōjin ma 4% szans na wykonanie takiej sztuczki. Prawda jest jednak taka, że tylko sześciu osobom zdarzyły się czwórki, czyli prawdopodobieństwo takiej serii pod warunkiem że potrafi się to zrobić, wynosi 13%. Tylko dwóm osobom udało się w każdej bez wyjątku serii zaliczyć przynajmniej jedno trafienie. Przydarzyła się seria 4, 3, 2, 1 trafień – choć była rozdzielona przerwą. Może w przyszłym roku komuś uda zmieścić pełnego kyūdōwego strita (tzn. kolejno 0, 1, 2, 3, 4 lub odwrotnie) między dwie przerwy.

Najwięcej trafień otrzymało mato numer 5, wpakowano w nie 144 strzały. I zdecydowanie było to widać po jego stanie pod koniec dnia. Ponad 49% skuteczności. Jednak najwięcej strzał nie oznacza, że było to najczęściej trafiane mato – ten tytuł przypada mato numer 8, które trafiano ze skutecznością ponad 58%. Różnica wynika z liczebności grup – do pierwszych pięciu mato strzelały wszystkie grupy, szóste było celem tylko dla dwóch, a pozostałe trzy miała na wyłączność pierwsza grupa – nie licząc dwóch pierwszych serii. I co Bogdan poprawił statystykę procentową, to dwie pozostałe osoby nieco zaniżyły (trzeba jednak przyznać, że raczej niewiele, bo cała ekipa z piątego mato zmieściła się w całości w pierwszej ósemce zawodników). Zaś Dawid miał swoje mato niemal na wyłączność (nie licząc dwóch pierwszych serii). Najlepsze w unikaniu trafień okazało się mato numer 6, które trafiano ze skutecznością 22%.

I na koniec wypadkowość. Tu niestety brakuje oficjalnej i zatwierdzonej dokumentacji, pewne wydarzenia łatwo było przegapić kiedy nie obserwowało się strzelających. Dlatego lepiej podane przepowiednie traktować z pewną dozą nieufności i nie podejmować na ich podstawie ważnych decyzji życiowych. Przystępując do strzelania, z prawdopodobieństwem 0,05% zerwie się cięciwa. Takie samo prawdopodobieństwo jest dla straty yanonegrot ształy. Z prawdopodobieństwem 0,15% po strzale straci się hazunasadka strzały. Taka sama szansa jest na to, że strzała poleci zbyt nisko, uderzy o ziemię i odbije się wystarczająco wysoko, by mimo wszystko trafić w cel – tu trzeba zaznaczyć, że choć jest to wyczyn widowiskowy, punktów za to nie ma. Prawdopodobieństwo upuszczenia strzały przed jej zwolnieniem to 0,35%. Trzeba też wiedzieć, że piszący te słowa ma świadomość całkowitej bzdurności tych statystyk. Ale mając odpowiednie tabele z danymi oraz notując gdzieś na marginesach różne spostrzeżenia, policzyć można różne rzeczy. Zatem lepiej zakończyć tę relację zanim naprawdę zacznę je próbować policzyć.

deszcz strzał na piątkę
sto czterdzieści i cztery
w służbie statystyk

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *