Ogasawara Summer Camp

Prawdopodobnie już nie raz o tym pisałem, ale rok 2019 był dobrym rokiem dla polskiego kyudo. I wcale nie dlatego, że każdy kolejny rok w pamięci ludzkości zapisał się raczej źle. Najbardziej zauważalnym w świecie wydarzeniem było seminarium IKF w Poznaniu, ale i praktykanci koryū mieli możliwość uczestniczenia w czymś dla siebie. Sam wziąłem udział w semiarium Heki-ryū w Mysiadle (które, dla porządku dodam, jest imprezą coroczną), pierwszym europejskim seminarium Honda-ryū w Warszawie oraz seminarium Ogasawara-ryū, także w Warszawie. I teraz jesteśmy pięć lat później, a w tym roku za nami wiosenne warsztaty Hondy w Krakowie, pierwsze zawody ligowe w Katowicach (no, może na skalę polską nie jest to wielkie wydarzenie, ale coś z ANKF-u muszę wrzucić na listę), europejski Heki Taikai w Mysiadle… trzeba by dorzucić znów coś Ogasawarowego. To dorzucamy! W Warszawie od 22 do 25 sierpnia odbywał się Ogasawara Summer Camp zorganizowany przez Fundację Umemi, na który przyjechał nie kto inny, jak sensei Kiyomoto Ogasawara. I mieliśmy tam swoich ludzi! Tym razem więcej niż jednego!

Jak określić czym jest Ogasawara-ryū? Padł termin koryū, czyli stare szkoły. Określenie względne, bo kiedyś pewnie Toshizane Honda słyszał, że on tu jakąś awangardę uprawia, a w starych, dobrych koryū… No to kiedy Danjō Masatsugu Heki (1443-1502) wprowadzał w życie styl Heki i przychodzili do niego jęczybulicy, że psuje stare dobre koryū, to najpewniej przez „koryū” mieli na myśli właśnie Ogasawara-ryū. A kiedy Nagakiyo Ogasawara (1162-1242) zaczynał uczyć swoich metod łucznictwa konnego, to nie było na co narzekać, bo koryū jeszcze nie było. Nie żeby żadnej szkoły wcześniej nie było, ale Henmi-ryū nie zdążyło się jeszcze tak bardzo zestarzeć. Mówimy o stylu z tradycjami. Zajmującego się trzema rzeczami jednocześnie: łucznictwem konnym, łucznictwem pieszym (choć lepiej powiedzieć, ceremonialnym) i etykietą. Z przyczyn praktycznych częścią konną się nie zajmowaliśmy (znaczy, kto sobie załatwił jakiś substytut konia, ten sobie załatwił i miał jak ćwiczyć), było głównie strzelanie piesze podbudowane etykietą. Nie dajcie się jednak zwieść, ta etykieta, czyli reiho, to nie sztuka układania pałeczek po właściwej stronie talerza czy pamiętania kto względem kogo jest wyższy rangą i jak się ustawić w kolejce po jedzenie, choć to drugie akurat też się pojawiło – poprawna kolejność rzekomo to: waka sensei, weganie/wegetarianie, cykliści (z jakiegoś powodu…), reszta. Reiho to coś, co znamy już z kyudo współczesnego: kłanianie się, siadanie, wstawanie, chodzenie itd. Tylko, że wszystko wolno i elegancko. Kto ćwiczył kiedyś siadanie w kizie, ten wie, że wariant „wolno” to jednocześnie wariant „boleśnie”. Ale prawdziwy adept Ogasawara-ryū kizy się nie boi, prawdziwy adept Ogasawara-ryū jest przećwiczony w uma taiso.

Co nieco już wiemy czym jest jest styl, którym się zajmowaliśmy – z zasady 5W [what? where? when? who? why?] to będzie „co?”. Wiemy też gdzie, wiemy kiedy. Na pytanie „kto?” nieco odpowiada nazwa imprezy: Ogasawara Summer Camp, a nie jakiś Ogasawarowy Obóz Letni. Impreza była międzynarodowa, bo z mniej więcej 40 osób na liście, polska ekipa stanowiła około połowę. Mieliśmy gości z Austrii, Czech, Finlandii, Holandii, Niemiec, Portugalii, Rumunii, Szwecji i Włoch. I co ważne, początkowo 9, a później 10 osób z tej listy już oficjalnie należy do szkoły Ogasawara.

Zostaje jedno pytanie: dlaczego? Tu każdy z uczestników może sobie odpowiedzieć na to indywidualnie, ale podam jeden przykład. Współczesny taihai, nasz podstawowy ceremoniał strzelecki, został zbudowany na Ogasawarowej podstawie. Może więc warto poznać lepiej skąd się wzięło to, co już tak dobrze znamy?

Nie będę omawiać dnia po dniu, każdej pozycji w menu, zasypywać liczbami itp. Oto top dziesięć największych tajemnic, jakie wydarliśmy rodowi Ogasawara:

  1. Ite [główny strzelec] kaizoe [asystent ite] kamizą [„wysokie miejsce”, najważniejszy obszar dojo] , a kaizoe kaizoe wasalem, nie rodziną. A może to drugie „kaizoe” w każdym zdaniu powinno być „kaizoemu”? No i jedno „kaizoe” to tak naprawdę „yatori” [zbieranie wystrzelonych strzał/osoba zbierająca strzały] .
  2. Podawanie przedmiotów oburącz, zachowując odpowiednią kolejność chwytania i puszczania każdą z dłoni to nie tylko okazanie szacunku, to też pragmatyka. Im szybciej zwolnimy swoją prawą dłoń, a zajmiemy prawą dłoń odbiorcy przedmiotu, tym szybciej będziemy mogli dźgać kataną w osobę, która nie ma wolnej ręki do parowania ciosów kataną. Czyli nieoczekiwane korzyści z kultury osobistej. Wyjątkiem są noże, te podajemy tak, byśmy my mieli większą szansę na skaleczenie się.
  3. Krok na długość pół kroku to dalej krok, więc też się liczy do liczby kroków, ale już nie do dystansu.
  4. Ogasawarowie mają swoją wersję wodnej tortury. Daje się delikwentowi filiżankę pełną wody i każe zanieść do partnera na drugim końcu sali. Po trzech krokach ma się cofnąć. Potem siąść w kizie. Potem wstać. I siąść. I hirakiashi [obrót w pozycji klęczącej] . I jeszcze raz, ale w drugą stronę. Shikko [przemieszczanie się na kolanach] ! Shikko do tyłu! Wstajemy! Siadamy w hansoku [siad skrzyżny] . Wstajemy z hansoku. I znów krok do przodu. I siadamy, po czym elegancko wręczamy pustą już filiżankę. Dla własnego dobra celowo zapominamy o prawidłowej kolejności podawania i chwytania, żeby osoba czekająca zbyt długo na wodę mogła nas czymś dźgnąć, bo już się żyć nie chce. Jednak ćwiczenie okazało się w sam raz na okazję barszczu podawanego do obiadu.
  5. Pływanie synchroniczne jest dla leszczy. I innych ryb. Lub pływaków synchronicznych. My poznaliśmy synchroniczną sekwencję uzbrajania ite przez kaizoe na dwie, cztery i osiem osób, a był potencjał do rozszerzenia tego na jeszcze większy układ.
  6. Nie ma treningu Ogasawara-ryū, jeżeli nie przećwiczy się wręczania prezentów owiniętych furoshiki [wielozadaniowa chusta] , wiązania węzłów i używania wachlarzy.
  7. Przez cały, czas kawałek po kawałku składaliśmy momoteshiki [ceremonia, w której duża liczba łuczników strzela do jednego, dużego celu] . Od wyprowadzenia grupy na właściwie pozycje, przez nauczenie się szacowania kiedy są na właściwych pozycjach, dodanie do tego strzelania, a na koniec podmiana klasycznych mato na jedno ōmato [duży cel] . Oczywiście, to tylko ułamek tego co się robi w pełnej wersji, gdzie część idzie od lewej stopy, część od prawej, każdy ma kamizę w innym miejscu, a jeszcze są jakieś dodatkowe manewry z łukami przed założeniem strzał.
  8. Elegancja nie tkwi w mierzonych kątomierzem kątach, a wzajemnym ułożeniu części ciała.
  9. Ród Ogasawara ma tajemnice, których na byle letnim obozie nie zdradza. I jasno nam to uświadomiono, kiedy poproszono wszystkich o opuszczenie sali, bo członkowie Monjin musieli przeprowadzić jakieś tajne ceremoniały, których postronni nie powinni zobaczyć. Może to materiał obozu zimowego?
  10. Jak coś jest kompletne, to jedyne co jeszcze może zrobić, to się popsuć…

No i co, to chyba tyle z tych wielkich wydarzeń tego roku, teraz tylko opisać niedawny turniej 100 strzał, dokończyć ligę i można zacząć się szykować na turniej noworoczny… A otóż nie, jeszcze coś na skalę 2019 roku jest w planie. Ale poczekajmy do października.

woda przed barszczem
wege przed cyklistami
salwa po trochu

grafika: Szkryflej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *