Kyūdō Taikai Poznań ma już pięć lat. Mnóstwo czasu, wystarczająco dużo, by powstało nieco tradycji. Jedną z nich jest to, że katowicki klub nie wystawia pełnego składu. Drugą jest to, że co roku obiecuję sobie, że za rok wystawimy pełny skład. Na szczęście, jest też trzecia tradycja, czyli zespół będący połączeniem sił Dolnego i Górnego Śląska, czyli Wrokat. Są też tradycje związane z wynikami. I to będzie opowieść o tym, jak podjęliśmy wysiłek by je zmienić. Oraz o tym, jak po prostu od 21 do 23 października spotkaliśmy się w Poznaniu, by wspólnie praktykować kyudo, z czego sporą część w warunkach turniejowego stresu. A to wszystko za sprawą klubu Tengukai.
Piątek, 21 października
Piątkowy wieczór poświęcony był sesji warsztatowej. Przeszliśmy dwa taihaietaihai – zespołowa forma strzelania, plus kilka dodatkowych strzał swobodnego strzelania. Wystarczająco czasu na przed-turniejową rozgrzewkę, sprawdzenie sprzętu, zaś za mało by wpaść na pomysł drastycznych poprawek w stylu strzelania. Udzielne uwagi zostały skomentowane jako bardziej estetyczne niż techniczne. Jest to tyle godne zanotowania, że jednak technika powinna iść przodem. Znaczy, estetyka też jest ważna, piękno to jeden z trzech celów kyudo, obok prawdy i dobra, i to ten najłatwiejszy do wyjaśnienia. Ale braki estetyki to nieładny pokaz, braki w technice to w skrajnym przypadku strzała w czyimś kolanie, wiadomo więc od czego z tych dwóch trzeba zacząć. Nie szalejmy też, nie opanowaliśmy jednak techniki na tyle, by przed nami było już tylko szlifowanie estetyki. Na tamtą chwilę jednak nie było techniki tak istotnej, by trzeba było ją natychmiast korygować. Tak czy inaczej, jest to jakiś plus.
Po warsztatach mieliśmy jeszcze godzinę na przygotowanie sali. Na tym dzień się zakończył i można było rozpocząć mentalne przygotowania do turnieju.
Sobota, 22 października
Ten dzień poświęcony był zawodom drużynowym. Na początek jednak yawatashiceremonialne i pokazowe strzelanie otwierające wydarzenie, po nim krótkie szkolenie ze sztuki yatori, czyli przynoszenia strzał, a przy turniejach dodatkowo komunikowania liczby trafień. Tu trzeba podziękować wolontariuszom z Tengukai oraz ekipie z Gdańska i Szczecina, którzy jeszcze nie startują w turniejach, ale wykorzystują każdą warsztatową okazję by praktykować. W tym konkretnym przypadku, dzięki ciężkiej pracy wolontariuszy, biegających tam i z powrotem, zawodnicy mogli się skupić na strzelaniu. Co też przyczynia się do przyspieszenia całego wydarzenia. Sprawna ekipa yatori to skarb, który ciężko przecenić.
Przez zmiany w regulaminie powołano pięć drużyn: Tametomo z Mysiadła, dwa zespoły Tengukai, wrocławsko-katowicki Wrokat i krakowsko-poznański 2PiZ (nie zapytałem o znaczenie skrótu). W ramach eliminacji przeprowadzono 4 rundy po 4 strzały na osobę, trzy najlepsze drużyny miały wziąć udział w finale.
[Aktualizacja] Zostałem poinformowany, że 2PiZ to Dwie Pyry i Ziemniak.
Runda pierwsza
Pierwsza runda dała wyniki dość skromne, właściwie najniższe w całych zawodach zespołowych. Trzy drużyny: Wrokat, 2PiZ oraz Tametomo uzyskały po cztery punkty. Zespół Tengukai I zdobył trzy punkty, zaś zespół Tengukai II jeden punkt.
Runda druga
Sytuacja miala jednak zaraz się zmienić, bo seria druga była najwyżej punktowaną rundą eliminacji. Zespoły Tametomo i Tengukai I ustrzeliły po siedem punktów. Od tego momentu panowie z Tametomo nie dali się dogonić. Do tego pięć punktów dla 2PiZ, cztery punkty dla Wrokatu i jeden dla Tengukai II.
Runda trzecia
Trzecia runda jeszcze bardziej zwiększyła przewagę hekowcówHeki – jedna ze szkół strzelania bojowego z Tametomo, ale nie to podniosło ciśnienie reszcie zawodników i widzów. Wrokat ustrzelił pięć punktów, 2PiZ cztery punkty, a Tengukai I trzy punkty. Jeżeli nie prowadziliście dodatkowych rachunków, wyjaśniam, że po trzeciej rundzie trzy zespoły miały po 13 punktów, więc kolejna runda będzie dla nich rozstrzygająca, tylko dwa z nich dostaną się do finału. Niby dwunastoma strzałami wciąż dało się pokonać pięciopunktową przewagę Tametomo, ale to było statystycznie mało prawdopodobne. Dla porządku, zespół Tengukai II ustrzelił jeszcze jeden punkt.
Runda czwarta
Pięć dla Tametomo, łącznie dwadzieścia trzy. Jeden punkt dla Tengukai II, łącznie siedem. I teraz jak poszło trzem trzynastopunktowcom? Na początek Wrokat trafił pięć razy. Następnie wchodzi 2PiZ, trafiają dwa razy. I na sam koniec Tengukai I, pięć trafień. Czyli do finału wchodzi zespół Tametomo oraz Wrokat i Tengukai I, mające po 18 punktów. Bez żadnych dogrywek, bo nic by nie zmieniły.
Ale uściślijmy jedną rzecz. Tak naprawdę, było to 6 punktów dla Tametomo, ale obowiązywał limit czasowy. Przez cały turniej sędzia (w tej roli Michał) czuwał i gdy tylko minęło sześć i pół minuty, dawał znać dzwonkiem, że zostało nam trzydzieści sekund na oddanie strzału. A pamiętajmy, że to jest kyudo, tu są procedury i łucznik musi czekać aż osoba przed nim wystrzeli, by mógł zacząć swoją procedurę. I jak przez większość czasu udawało się z kilkunastosekundowym zapasem zakończyć, ale w czwartej rundzie ostatnia strzała Bogdana wystrzelona została po czasie. Sekundę po czasie, ale jednak. Pierwsze, ale nie ostatnie odjęte punkty w tym turnieju, tym razem bez większego znaczenia.
Finał
Pora na finał, tym razem będą to dwie rundy po cztery strzały na osobę. Jeżeli skuteczność 40% z drugiej rundy eliminacji była niezłym wynikiem, to co dopiero 58% z pierwszej rundy finału. Tametomo i Tengukai I ustrzeliły po osiem punktów, Wrokat tylko pięć. Pięć na dwanaście zwykle nie jest złym wynikiem, tym razem jednak było to zdecydowanie za mało i trudno będzie coś przełomowego z tego wyciągnąć.
Druga runda finału przyniosła jednak spory spadek formy dla wszystkich drużyn. Wrokat zdobył trzy trafienia, zaś dwie pozostałe drużyny po cztery. Wnioski są trzy: Wrokat zajął trzecie miejsce, czekała nas emocjonująca dogrywka oraz zdarzyła się pierwsza od dawna szansa, by zrzucić Tametomo z pierwszego miejsca. Wszystko w rękach dziewczyn z Tengukai.
Dogrywka: każdy zawodnik miał tylko dwie strzały. Tametomo: dwa trafienia, w wykonaniu Bogdana i Krzysztofa. Tengukai: jedno trafienie, dzieło Zuzanny. Ech, czyli to jeszcze nie ten czas, jeszcze nie dziś…
Podsumowując:
- Pierwsze miejsce zdobywa drużyna Tametomo z Mysiadła, w składzie: Bogdan Mytnik, Krzysztof Haczek i Dawid Kalantarow.
- Drugie miejsce dla zespołu Tengukai I z Poznania, w składzie: Blanka Tomaszewska, Marta Kotecka i Zuzanna Zabokrzecka
- Trzecie miejsce to Wrokat z Wrocławia i Katowic, w składzie Adam Kuziów, Franciszek Nicpoń i Bożena Doszyń.
Tym razem części statystycznej nie będzie, bo przez cały turniej podchodziliśmy do strzelania w różnych składach, z różną liczbą strzał. Dla podsumowania części drużynowej powiem tylko, że nikt nie uzyskał kompletu czterech trafień, zaś najcelniejszy zawodnik zdobył 10 na 16 trafień w eliminacjach. 11 na 16, jeżeli zapomnimy o ograniczeniach czasowych.
Reszta dnia
Następnie ogłoszono przerwę na lunch. Jak zwykle klub Tengukai wymyślił coś nietypowego, ale co to było? To trzeba by mieć więcej wiedzy kulinarnej. Jakiś ryż na dnie, jakieś zielone w kilku wariantach, i inne warzywne i kolorowe, plus coś w panierce. Jedzone pałeczkami. Ktoś z opisu rozpoznaje?
[Aktualizacja] Tu z kolei doniesiono mi, że potrawa to poke bowl.
Po lunchu nastąpiła część warsztatowa. Tematem głównym było dozukuri, czyli utrzymanie stabilnej postawy i jak to wszystko zgrywać z oddechem. Aby pokazać jak jest to istotne, kilka strzałów oddaliśmy w pozycji, w której dozukuri było trudne do zaimplementowania (i nawet nie mieliśmy próbować go trzymać). Było czuć, że góra ciała lata swobodnie. W tym samym czasie ekipa Gdańsko-Szczecińska katowała makiwary.
Po sesji warsztatowej przyszła kolej na niespodziankę: tort z okazji 7 lat kyudo w Poznaniu, a po nim oficjalne ogłoszenie wyników i rozdanie dyplomów oraz trofeum zwycięskiej drużynie. Tu trzeba dodać, że trofeum jest dziełem Marty Koteckiej i jak zwykle, było się o co bić.
Zgodnie z zapowiedziami, Poznań Taikai był też momentem, w którym zostanie oficjalnie podsumowano pierwszą edycję Ogólnopolskiej Ligi Kyudo, co za tym idzie, rozdano dyplomy… oczywiście, klub Tametomo zgarnął pierwsze miejsce. Dla porządku, drugie miejsce to Suiren, a trzecie Ayame, ale może będzie jakiś osobny tekst podsumowujący ligę. Choć tak naprawdę, katowicka ekipa w tym sezonie nie brała udziału w rozgrywkach, większości z nich nie oglądałem, więc trudno o relację. Wróćmy jednak do tu i teraz (gdzie ani “tu” ani “teraz” się nie zgadza, bo piszę to w następnych dniach w Katowicach). W ramach części dyplomowej, rozdano też dwa świadectwa uzyskania stopnia shodan, których jak dotąd nie było okazji wręczyć osobiście.
Sobotę zamknęło spotkanie w Pika Pika, co po nazwie mogłoby się wydawać knajpą japońską, nie bez przyczyny kojarzącą się z pewnym Pokemonem, a to jednak jest knajpa hiszpańska. Tym razem droga tam okazała się dużo trudniejsza niż zwykle ze względu na rozkopany poznański rynek, strach pomyśleć jak wyglądały powroty.
Niedziela, 23 października
Niedziela, turniej indywidualny. Na początek pokaz hitotsu-mato shareiceremonialne strzelanie, w którym wszyscy łucznicy strzelają do tego samego celu w wykonaniu Marty, Zuzanny i Leny. Po nim, w ramach szkolenia, omówienie procedury dogrywkowej w formacie enkin, czyli strzelanie jedną strzałą i pomiar odległości od środka celu.
Zanim doszło do samym zawodów, doszło do pewnego incydentu z zaginionymi strzałami. Mógłbym tu wszystko szczegółowo opisać, podać nazwiska, numery, bieg wydarzeń minuta po minucie. A mogę też pozwolić działać swobodnie czynnikom legendotwórczym, nie tworzyć punktu odwołania do którego za tydzień, za miesiąc czy za rok będzie można wrócić, i zobaczymy do jakiej postaci ta historia urośnie. Bo pewnie będziemy nieraz wspominać jak to było owego roku 2022, gdy rano Rick zauważył, że brakuje mu strzał…
Ale przejdźmy do turnieju drużynowego. Startowało szesnastu zawodników, z drobnymi zmianami w stosunku do dnia poprzedniego, z których najważniejszą było to, że Krzysztof był sędzią głównym, więc nie strzelał. Czyli jedno miejsce na podium się zwolniło. Choć miało się to na nas odbić. Podzieliliśmy się na cztery grupy po cztery osoby. Przed nami pięć serii po dwie strzały. Te dwie strzały to podstępna rzecz, mentalnie inaczej się nimi pracuje niż czterema, bo niby nietrafienie raz w serii to nie aż tak dużo, niby też trafienie dwa razy pod rząd to nie aż taki wyczyn, a jednak każda strzała niesie ze sobą 10% całkowitej punktacji i to się niezauważenie kumuluje.
I jest jeszcze jedna rzecz. Jak wspomniałem, sędzią był Krzysztof, tym samym nie strzelał. Ale ogłosił, że zastosowana będzie reguła karząca tzw. hayake. W dużym skrócie, zbyt szybkie wystrzelenie strzały od ustawienia się w pozycji kai, albo nawet niedoprowadzenie do właściwej pozycji kai, pomijając przyłożenie strzały do policzka. Na poprzednich edycjach poznańskiego turnieju tej reguły jeszcze nie stosowano, ale parę punktów w rozgrywkach ligi przez nią poleciało.
Eliminacje
Runda pierwsza, znów skromnie, może badając teren, może rozgrzewając mięśnie i łuki po całonocnej przerwie. Tak czy inaczej, najniższa skuteczność zawodów indywidualnych. Tylko sześć trafień, same jedynki.
Runda druga, zaczęło się dziać. Trzynaście trafień, ponad dwa razy więcej niż w poprzedniej rundzie, skuteczność na poziomie 41%. Podwójne trafienia zbierają Blanka, Hubert, Bogdan i Adam.
Runda trzecia, identyczna intensywność „się dziania”. Kolejne dwójki, znów Blanka i Adam, a do tego jeszcze Rafał.
Runda czwarta, udało się jeszcze bardziej podkręcić tempo. Czternaście trafień, 44%. Dwójki ustrzelili Franek i Zuzanna. W tym momencie wyniki jeszcze nic nie rozstrzygały, choć było już kilku mocnych kandydatów na finał, z Blanką z sześcioma punktami na czele.
I runda piąta. Wchodzi pierwszy zespół. Blanka posyła dwie celne strzały, łącznie osiem trafień. Co by się nie działo, ma finał. Drugi zespół, wśród nich Hubert jedną strzałą dobija do sześć trafień. To mocna kandydatura na finał, ale jeszcze nic pewnego, może trzeba będzie dogrywki. W trzecim zespole Adam też jedną strzałą doprowadził do sześć trafień. Robi się tłoczno z tym wynikiem. I zespół czwarty, dwoma trafieniami Rafał uzyskuje siedem punktów. Także Zuzanna posyła jedną celną strzałę, osiągając sześć punktów. Czyli do finału wchodzą: Blanka z Tengukai ośmioma punktami, Hubert z Suiren z sześcioma, Adam z Gengetsu z sześcioma, Rafał z Tengukai z siedmioma oraz Zuzanna z Tengukai z sześcioma.
I dopiero gdzieś tam przy tablicy punktów, po zakreśleniu nazwisk finalistów, dociera do nas przełomowość sytuacji: wśród finalistów nie ma nikogo z Tametomo.
Wkrótce zostaje zauważony jeszcze jeden fakt. Mając wśród pięciu finalistów trzech reprezentantów Tengukai oraz trzy miejsca na podium, nie ma szans by ktoś z nich na nim nie wylądował. Tu przed Adamem i Hubertem stanęło kolejne wyzwanie: by choć jedno z miejsc zostało obsadzone przez przyjezdnych spoza Poznania.
Ale trzeba dodać jeszcze jedną rzecz. Do kilku zawodników, a dla dodania kontekstu, byli to wszyscy z wymienionej finałowej ekipy, podczas eliminacji podszedł sędzia, pogroził palcem i oznajmił, że uznał strzał za hayakę. Każdy kolejny zbyt szybko wystrzelony strzał nie będzie zaliczony. W kyudo, w którym bardzo polegamy na powtarzalności, ta jedna czy dwie sekundy więcej to może być wystarczająco, by ręka zadrżała nieco ciut bardziej niż zwykle. Momentami był to wybór między tym, by strzelać celnie i nie mieć strzału uznanego lub strzelać poprawnie i nie trafiać. Dobry wybór to oczywiście „strzelać poprawnie”, ale łatwo o tym zapomnieć. Po ogłoszeniu finalistów został wygłoszony jasny komunikat: w ostatniej rundzie eliminacji pewne przypadki hayake zostały odpuszczone, bo i tak nie zmieniłby rezultatu, ale teraz nie będzie litości.
Finał
Pięciu zawodników, trzy rundy, po dwie strzały. A że mieliśmy po przynajmniej cztery strzały, mogliśmy podkręcić tempo i nie czekać aż te właśnie wystrzelone wrócą i już wchodzić z kolejną parą.
Runda pierwsza. Blanka nie daje szans współzawodnikom i ustrzeliwuje dwa trafienia. Po jednym trafieniu zyskują też Adam i Zuzanna… ale odzywa się sędzia. Strzał Zuzy był zbyt pospieszny, punkt zostaje anulowany.
Runda druga. Blanka, Huber i Adam posyłają jedną strzałę w cel… jednak sędzia ma zastrzeżenia do strzału Blanki, strata jednego punktu.
Runda trzecia, przy maksymalnym dotychczasowym wyniku dwóch punktów wszystko może się zadziać, choć część wariantów wydarzeń będzie wymagać dogrywek. Blanka trafia dwa razy, za nią Hubert dwukrotnie pudłuje. Adam i Rafał wbijają po jednej strzale w mato, a Zuzanna nie trafia ani razu. I już wiadomo, kto wygrywa, kto ma drugie miejsce, ale o trzecie miejsce dogrywka między Rafałem a Hubertem. Gdyby nie anulowanie punktu, walczyłaby i Zuzanna.
Dogrywka
Zatem, dogrywka. Rafał kontra Hubert. Każdy z nich z jedną strzałą. Zaczyna Hubert, jednak jego strzała leci za nisko, wbija się tuż przy podłodze. Kluczowe jest pytanie: co się tam zadziało na samym końcu, czy strzała uderzyła najpierw o podłogę czy weszła czysto. Ale może to być zbyt wczesne rozważanie, bo strzela Rafał. Nie trafia, strzała schodzi w dół i na prawo, jednak bez wątpienia wbija się w piankę. Z punktu widzenia widowni nie było aż tak oczywiste która jest bliżej środka tarczy, ale mogło to być nieistotne, jeżeli strzała Huberta odbiła się od podłoża, tym samym będąc uznaną za nieważną. I taką właśnie decyzję podjął sędzia tarczowy, mający znacznie lepszy widok na sytuację. Zatem ostatecznie trzecie miejsce przypadło Rafałowi. Czyli:
- Pierwsze miejsce: Blanka Tomaszewska (Tengukai)
- Drugie miejsce: Adam Kuziów (Gengetsu)
- Trzecie miejsce: Rafał Stasik (Tengukai)
Statystyki indywidualne
Znów będzie tylko kilka liczb. Skuteczność w pięciu rundach eliminacji wynosiła odpowiednio 19%, 41%, 41%,44% i 28%, co w całych eliminacjach uzbierało się do 34%. Jednak na tym etapie finaliści strzelali ze skutecznością 50%, 80%, 80%, 50% i 70%. Razem 66%. Czyli przeciętny finalista przez większość czasu strzelał prawie dwa razy lepiej niż przeciętny zawodnik, jednak w czwartej rundzie poziom zdecydowanie spadł. Co więcej, czwarta runda była jedyną rundą w której któryś z finalistów spudłował dwukrotnie. Runda pierwsza była jedyną rundą bez żadnej dwójki u finalistów (ani żadnej dwójki w ogóle). Tylko dwie osoby spoza grona finalistów zgarnęły podwójne trafienia (Bogdan i Franek).
Gdyby to były zawody drużynowe, z czteroosobowymi drużynami, miejsce pierwsze wygrałaby drużyna wrocławsko-poznańska, strzelająca jako czwarta w kolejności – 17 punktów. Dwóch finalistów było z tej ekipy, więc nic dziwnego. Drugie miejsce: skład poznańsko-wrocławsko-mysiadlański, strzelający jako pierwszy – 16 punktów. Tak, klub Tengukai miał wszędzie swoich ludzi, jedynie ekipa nr 3 nie stanowili przynajmniej połowy zespołu.
A że uwinęliśmy się przed czasem, dostaliśmy jeszcze chwilę na wolne strzelanie dla zawodników strzelających i na sesję warsztatową pod okiem sempaiów dla uczestników z Gdańska i Szczecina. O 14:00 oficjalnie ogłoszono wyniki, wręczono trofeum oraz dyplomy, i zamknięto wydarzenie, zapowiadając jednocześnie, że może spotkamy się w Poznaniu szybciej niż mogliśmy się spdziewać. A na razie pora sprzątnąć salę i jechać do domu.
Jeszcze dla porządku, zróbmy podsumowanie wszystkich dotychczasowych edycji:
2021
- Turniej drużynowy:
- I miejsce – Tametomo Heki: Andrzej Kentaro Pindur, Bogdan Mytnik, Krzysztof Haczek
- II miejsce – Tametomo Seitei: Michał Mazurek, Anna Biwan, Krzysztof Szafran
- III miejsce – Tengukai: Blanka Tomaszewska, Rafał Stasik, Marta Kotecka
- Turniej indywidualny:
- I miejsce – Dawid Bugryn (Kraków)
- II miejsce – Monika Groblewska (Tametomo)
- III miejsce – Zuzanna Zabokrzecka (Tengukai)
Uwaga: turniej rozegrano w nieco innym formacie, zawodnicy drużynowi nie startowali w zawodach indywidualnych.
2020
Przerwa pandemiczna
2019
- Turniej drużynowy:
- I miejsce – Tametomo II: Krzysztof Haczek, Michał Mazurek, Bogdan Mytnik, Monika Groblewska
- II miejsce – Tametomo I: Radosław Sosiński, Anna Biwan, Radosław Laszkowski, Tomasz Piłat
- III miejsce – IKIAI: Bożena Doszyń, Adam Kuziów, Franciszek Nicpoń
- Turniej indywidualny:
- I miejsce: Dawid Bugryn (Kraków)
- II miejsce: Bogdan Mytnik (Tametomo)
- III miejsce: Monika Groblewska (Tametomo)
2018
- Turniej drużynowy:
- I miejsce – Tametomo Heki: Krzysztof Haczek, Bogdan Mytnik, Andrzej Kentaro Pindur, Tomasz Piłat
- II miejsce – Tametomo Shomen: Michał Mazurek, Radosław Laszkowski, Anna Biwan
- III miejsce – Tengukai: Blanka Tomaszewska, Marta Kotecka, Rafał Stasik
- Turniej indywidualny:
- I miejsce: Bogdan Mytnik (Tametomo)
- II miejsce: Blanka Tomaszewska (Tengukai)
- III miejsce: Krzysztof Haczek (Tametomo)
2017:
- Turniej Drużynowy
- I miejsce – Tametomo Heki: Krzysztof Haczek, Bogdan Mytnik, Andrzej Kentaro Pindur, Monika Groblewska.
- II miejsce –Ayame: Helena Pawłowska, Zosia Foryś, Tomek Kawełczyk, Grzegorz Nawrocki.
- III miejsce – Tametomo Shomen: Magda Kuzawińska, Adam Kuziów, Michał Mazurek
- Turniej indywidualny:
- I miejsce – Bogdan Mytnik (Tametomo)
- II miejsce – Andrzej Kentaro Pindur (Tametomo)
- III miejsce – Monika Groblewska (Tametomo)
pierwsza jaskółka
znów daliśmy mu strzały
dwie walki z czasem