Przedegzaminacyjne Oborniki

I znów przyjdzie nam przytoczyć słowa mnicha zen, lub żaby, lub też żaby śniącej że jest mnichem zen śniącym, że jest motylemmyśl filozofa Zhuangzi, ale to nie ma nic wspólnego z kyūdō. A brzmią one no przecież się nie rozerwę!. A zdarzyło się to za sprawą kolejnych warsztatów w Obornikach Śląskich, które w niedziele palmową ściągnęły na Dolny Śląsk przedstawicieli kilku ośrodków kyūdō. Tym razem odbyły się pod wezwaniem: Egzaminy!. Tak jak temat ten patronował wiosennym warsztatom z Jeffem i Kiyo, tak pewnie pojawiać się będzie coraz częściej (zapewne także na kolejnych spotkaniach w Obornikach), bo cóż, idą egzaminy. Sęk w tym, że jest to właśnie liczba mnoga, czeka nas czerwcowe seminarium Honda-ryu i lipcowe seminarium ANKF. I jeżeli ktoś postanowił w szaleńczym napadzie ambicji rzucić się na oba te wydarzenia, teraz musiał odpowiedzieć sobie na pytanie: czy chcę ćwiczyć z grupą Honda czy ANKF? Bo przecież się nie rozerwę.

Czytaj dalej „Przedegzaminacyjne Oborniki”

J&K 2019

Co roku wiosną w moim kyūdōwym notatniku pojawia się kilka stron z nagłówkiem J&J. Strony te poświęcone są Wiosennym Warsztatom Kyūdō, które już od kilku lat prowadzą zaprzyjaźnieni nauczyciele z Anglii: John Bush i Jeff Humm. Tym razem jednak nagłówek uległ zmianie na J&K: Jeff Humm & Kiyo Humm, a to z racji problemów z przybyciem Johna.

Rok 2019 jest rokiem egzaminacyjnym. Oczywiście, co roku gdzieś jakiś egzamin można zdawać. Po raz pierwszy jednak seminarium IKF [Międzynarodowa Federacja Kyūdō] zostanie zorganizowane w Polsce. W związku z tym można spodziewać się liczniejszej grupy pragnącej uzyskać wyższe stopnie dan, w tym szczególnie cenne byłby osoby wkraczające na stopień shodanpierwszy stopień (czas zakończyć erę samozwańczego Ostatniego Shodana!). Żeby zagwarantować godne reprezentowanie kraju, postanowiono że wiosenne seminarium poświęcone będzie w dużej mierze procedurom egzaminacyjnym.

Czytaj dalej „J&K 2019”

Zakończenie roku w Obornikach Śląskich

Rok kalendarzowy już się rozpoczął. W polskim środowisku kyūdō czekamy z jego oficjalnym ogłoszeniem do turnieju noworocznego, który odbędzie się w najbliższy weekend. Jednak nim coś się rozpocznie, coś innego musi się zakończyć. Może nie na taką skalę jak będziemy świętować w Mysiadle, ale zakończenie roku zorganizowaliśmy w Obornikach Śląskich, podczas comiesięcznego spotkania, które tym razem wypadło w niedzielę, 30 grudnia. Zebraliśmy się w trzynastoosobowym gronie, reprezentującym 5 klubów: Wrocław (w roli gospodarzy), Poznań, Łódź, Opole i Katowice.

Tematem warsztatów była harmonia, zarówno jako indywidualna, wewnętrzna harmonia podczas oddawania strzału jak i zgranie się całego zespołu łuczników. Po ustaleniu co to właściwie jest ta harmonia i jakie elementy są ważne, przystąpiliśmy do działania. Aby przećwiczyć to pierwsze, sięgnęliśmy po kilka niecodziennych ćwiczeń, takich jak strzelanie stojąc tylko na jednej nodze, by zrównoważyć kołysanie lewo-prawo lub dodatkowe stawanie na palcach, by poprawić równowagę przód-tył. Do tego nieco praktyki z prowadzenia strzał równolegle do podłoża – parafrazując poetę, tak by kropla wody upuszczona na strzałę nie spłynęła w stronę piór, a przede wszystkim, by żadne ptactwo nie ucierpiało po zwoleniu cięciwy.

Czytaj dalej „Zakończenie roku w Obornikach Śląskich”

Hondowy weekend

Nie zdradzając jeszcze zbyt dużo, rok 2019 to będzie dobry rok by uprawiać kyūdō w Polsce. Dziać się będą rzeczy na shailinia z której oddaje się strzał i sadamenozielinia z której w pewnych formach składa się ukłon po wejściu i przed wyjściem o których się nie śniło naszym mnichom zen. Oczywiście, same z siebie się nie zadzieją, ale o tym może innym razem. Teraz o tym, że jak już się będą dziać, to trzeba pokazać klasę. A przechodząc do meritum, w weekend 8 i 9 grudnia odbyły się w Warszawie pierwsze z serii warsztatów stylu Honda, mające na celu przypomnieć czym Honda-ryū jest i jak to się praktykuje. Choć trzeba być świadomym, że trudno powiedzieć czym jakiś styl jest, łatwiej powiedzieć czym się różni od tego, który już się zna. A ćwicząc, rzeczy które się już zna nieraz trzeba na moment odłożyć w zapomnienie.

Czytaj dalej „Hondowy weekend”

Honda-ryū w Wiedniu

Trening Honda-ryū w Wiśniowej Górze był tylko wstępem do większego wydarzenia, którym miało być seminarium z senseiem Johnem Bushem. Razem z innymi polskimi klubami zebraliśmy łącznie jedenastosobową ekipę o różnym stopniu wtajemniczenia w arkana tej szkoły i ruszyliśmy w czwartek, 30 sierpnia, ku austriackiej stolicy.

Wiedeńskie dojo już nie raz gościło kyūdoków w Polski, więc dla części z nas to miejsce już znane. Jednak na kimś kto tam wcześniej nie był (a tak jest w przypadku piszącego te słowa) dojo wywiera ogromne wrażenie. To nie kolejna sala gimnastyczna, chociażby najlepiej wyposażona w sprzęt kyūdowy. Ten budynek powstał z myślą o kyūdo. ShajōBudynek do strzelania, matobaZadaszenie nad tarczami skrywająca ziemne azuchiwał ziemny z tarczami, wydzielona przestrzeń kamizyhonorowe miejsce w dojo, biegnąca na zewnątrz yatori-michiścieżka do azuchi. I ta drewniana podłoga, na której treningi Ogasawara-ryū nie byłyby straszne. Dodajmy do tego jeszcze większość uczestników seminarium w kimonach, tradycyjnym stroju w stylu Honda.

Czytaj dalej „Honda-ryū w Wiedniu”

Kyūdō maraton: Wiśniowa Góra i Warszawa

Popatrzmy… Warszawa? Oj, w Warszawie to już sporo strzelaliśmy. Kraków? Bywaliśmy w Wieliczce na warsztatach. Wrocław? W samym Wrocławiu to może nie, ale Sobótka i Oborniki Śląskie to ich obszar jurysdykcji. Poznań? Taikai 2017. Opole? Też byliśmy. Łódź? Hmm… u klubu Ayame jeszcze nie strzelaliśmy. To oznacza zaległość do nadrobienia. Okazją ku temu były warsztaty odbywające się w Wiśniowej Górze w sobotę, 18 sierpnia.

Zjechali się łucznicy z połowy Polski. Warszawa, Łódź, Kraków, Wrocław i nasza jednoosobowa reprezentacja. A że już wkrótce warsztaty Honda-ryū w Wiedniu, a spora część obecnych dziwnym zbiegiem okoliczności akurat się na nie wybiera, zajęcia poświęciliśmy temu stylowi, zaczynając od podstaw. Czym jest styl Honda i czym się różni od kyūdō według ANKF? Można by przeanalizować detale jak diametralnie inne zakręcanie, brak kizypozycja klęcząca, pojedyncze tsurushirabekontrolne spojrzenie na cięciwę przed założeniem na nią rękawicy itp. Ale można to też oddać słowami bardów działających w kolektywie Beastie Boys (a także innych grup muzycznych): Make some noise!. Stylowi Honda-ryū towarzyszy hałas. Tam gdzie inne szkoły grzecznie trzymają końcówkę łuku nad ziemią, Hondy trzaskają o podłoże kiedy się da. I po co męczyć prawą dłoń trzymając w niej otoyęstrzała, którą wystrzeliwuje się jako drugą, skoro można rzucić ją o ziemię? Oczywiście, jest to hałas kontrolowany, pojawia się w dokładnie określonych momentach – to nie nieład i bylejakość, to energia i duch bojowy – Honda to styl bojowy. Jednocześnie to wszystko to ruchy, których w żadnym wypadku nie powinno się przypadkiem wykonać podczas egzaminu ANKF – ale to już ryzyko związane z nauką dwóch stylów.

Czytaj dalej „Kyūdō maraton: Wiśniowa Góra i Warszawa”

X-lecie Wrocławskiego Stowarzyszenia Kyudo w Sobótce

Wrocławskie Stowarzyszenie Kyudo obchodzi w tym roku dziesięciolecie istnienia. Nie byle jaka to okazja, więc jak mogliśmy odmówić zaproszeniu na wspólne świętowanie? Nasza niewielka, bo jednoosobowa reprezentacja wsiadła w pociąg, wysiadła we Wrocławiu, tam kolejna przesiadka w autobus i tak oto wczesnym popołudniem, w piątek 22 czerwca, znalazła się w Sobótce.

Część kyudowa miała się rozpocząć dopiero dnia następnego, ale już na wieczór zaplanowano coś specjalnego – wyprawę na najlepszą górę Fudżi jaką udało się znaleźć w okolicy. Padło na Ślężę. Nie był to jednak zwykły spacerek. Raz, było to wieczorne zdobywanie szczytu. Dwa, było to też drużynowe polowanie na yōkaie – duchy i demony z japońskich mitów i legend. Dla żyjących bardziej dniem współczesnym: takie Pokemon Go!, ale bez komórek. Co się na szlaku nie działo!? Fałszywe yōkaie (część podłożona przez organizatorów, część przez złośliwego sabotażystę), kappy łażące po drzewach, tanuki zakopane w liściach, a nawet zamknięte schroniska. Nie wszystkim udało się dotrzeć na szczyt przed zmrokiem, choć niektórzy twierdzą, że to celowa strategia – duchy wszak chętniej opuszczają kryjówki nocą. A nawet ci, którzy dotarli na szczyt w ostatnich promieniach dnia mieli przed sobą nocną wędrówkę w dół, przy świetle latarek i pojedynczych świetlików oraz przy akompaniamencie pieśni zmierzających na górę starożytnych Słowian.

Czytaj dalej „X-lecie Wrocławskiego Stowarzyszenia Kyudo w Sobótce”